Dla rodziców ku przestrodze…

31 lipca, 2019

Dla rodziców ku przestrodze…

Historia uzależnienia od pornografii. Wszystko zaczęło się jeszcze w szkole podstawowej. Zbyszek, najpierw zetknął się z kartami do gry, które były wyjątkowo perfidną pornografią, potem koledzy wprowadzili go w świat internetowych stron przepełnionych erotycznymi filmami. Wychodzili z kolegami razem ze szkoły i pod nieobecność pracujących rodziców szukali nowych filmów. Wtedy, w siódmej klasie nie zdawał sobie sprawy ze wszystkiego co widział, ale czuł, że było to coś jakby z innego świata, coś przed czym rodzice starali się go chronić i przed nim ukryć. Ta tajemnica miała jakiś posmak sensacji, potęgowanej dodatkowo komentarzami kolegów. Wtedy zaczął inaczej patrzeć na koleżanki z klasy, a na dodatek czuł, że poprzednio obejrzane obrazy wracają do niego tak mocno, że nie jest sobie z nimi w stanie poradzić.

Sprawiało mu to kłopot zwłaszcza na lekcjach, ponieważ będąc niezłym uczniem chciał utrzymać swój poziom, a powracające raz po raz podniecenie seksualne wywołane przez pamięć i wyobraźnię krępowało go mocno i za wszelką cenę starał się to ukryć. Aby to jakoś zwalczyć coraz częściej próbował rozładować swe wewnętrzne napięcie w onanizmie, który przywracał spokój na kilka godzin, a potem wszystko powracało do tego samego stanu, a z czasem nasilało się jeszcze mocniej. Wyobraźnia rozbudzona za pierwszym razem szukała cięgle nowych podniet, ale wmawiał sobie, że jest to tylko chwilowe. Ten stan trwał aż do studiów, przez całą szkołę średnią. Czas ciągłego napięcia, w którym postanawiał sobie, że jeżeli tylko pozna dziewczynę, w której zakochałby się prawdziwie, porzuci ten sposób zaspokajania swej namiętności. Z drugiej strony sumienie podpowiadało mu, że jest po prostu słabym nieopanowanym człowiekiem, a spowiedź była dla niego koszmarem, ponieważ było mu wstyd, że cięgle przychodzi z tym samym problemem. Był to nałogowy stan. W końcu poznał dziewczynę, z którą wydawało mu się, że spędzi wspaniały czas przyjaźni i miłości. Było jednak inaczej. Reagował zbyt impulsywnie, gwałtownie i szukał tych doznań, które towarzyszyły mu podczas trwania w nałogu. Choć prawdziwie pragnął miłości, nosił w sercu wykrzywiony jej obraz. Raz zaprosił swoją dziewczynę na film pornograficzny, który oglądali koledzy ze studiów, myśląc, że w ten sposób wprowadzi ją w świat doznań, jakich pragnął. Nie spodziewał się, że stanie się to powodem głębokiego kryzysu w ich relacji. W końcu rozstali się nie znajdując wspólnej drogi.

Zbyszek szukał dalej, nawiązując cięgle nowe kontakty, w których przede wszystkim liczył się seks i za każdym razem nie trwało to dłużej niż kilka miesięcy. Jednocześnie narastały wątpliwości i wyrzuty sumienia. Wiedział, że rani innych. Po pewnym czasie zaczęły go trapić pytania „Czyżbym nie był nie stworzonym do dłuższej miłości? Moje wnętrze wygasa zaraz po kilku spotkaniach, chociaż na początku wszystko wydaje się wspaniałe i rokujące dobrą przyszłość.”

            Z taką wizją swojego fatalnego losu trafił (również przez dziewczynę) na  spotkanie  studenckiej grupy modlitewnej. Dostrzegł, że istnieje spontaniczna przyjaźń, radość braterska i zrozumienie.  Otworzył się przed kolegą z grupy, a ten uświadomił  mu,   że  taki  rodzaj zaspokojonego pożądania jest jedną z form egoizmu, który jest samolubną, fałszywą formą zaspokajania samego siebie i nie jest miłością.  Egoizm to taka „fałszywa miłość samego siebie” i istnieje tylko wtedy, gdy obok jest osoba, z której może czerpać, zagarniać aż do dna. Niezaspokojone pożądanie szukać będzie wyładowania nie zważając na ostrzeżenia sumienia i potrzeby ducha. Po pełnej i głębokiej spowiedzi oraz przyjęciu Jezusa na serio do swego życia rozpoczął swą nową drogę. Pamięć i wyobraźnia nadal narzucały mu przeszłe obrazy, ale teraz był o wiele silniejszy. Gdy po jakimś czasie zaręczył się ze swoją dziewczyną, oboje postanowili aż do samego ślubu wyrzec się wszelkich gestów, dotknięć, nawet takich pocałunków, które mogłyby prowokować niepotrzebne pobudzenie. Tym razem dziewictwo swojej narzeczonej uważał za symbol szansy, jaką Bóg dał mu na rozpoczęcie nowego życia. Uczynił to z wielką wdzięcznością w sercu, ponieważ odzyskał w sobie tę zdolność kochania, której można doświadczyć mając czyste serce, i o której zawsze marzył. I choć czasem wracały w pamięci jak natręctwa obrazy sprzed lat, nawet te ze szkoły podstawowej, to Bóg daje mu mądrość i siłę potrzebną do zrozumienia kto jest sprawcę pokus i jak je zwyciężać. Mało tego przez pewien czas angażował się w spotkaniach dla ludzi uzależnionych od pornografii.

Powyższa historia może być jedną z wielu tysięcy. Zbyszkowi Bóg pomógł w wydostaniu się z nałogu, ale jak wielu jest takich, którzy nie radzą sobie w uzależnieniem. Mało tego, wokoło spotkają propagatorów wyuzdania twierdzących, że jawna prezentacja życia erotycznego człowieka w całej gamie i wyrafinowaniu to wyzwolenie, nowe oblicze cywilizacji. Inni wzruszą ramionami i powiedzą „cóż ja mogę zrobić”. A tymczasem stare,  ale mądre przysłowie mówi, że „mąciciel w mętnej wodzie ryby łowi”. Tego mąciciela zna historia ludzkości od pierwszego momentu, a ryby to wszyscy ci, którzy jeszcze dotąd się nie ocknęli z letargu, lub nie otarli z oczu tej mętnej mgły, którą ów mąciciel przed nimi rozciągnął.

Drodzy Czytelnicy, Rodzice i Chrześcijanie. Nie zapomnijmy, że najważniejszym wymiarem naszego życia jest duch! Najcenniejszy, nieśmiertelny, nieprzemijający i nadrzędny wobec ciała. Zarówno duch i ciało biorą udział w najpiękniejszym zjednoczeniu dwojga osób w akcie współżycia, a motorem i przyczyną oddawania się drugiemu człowiekowi jest Miłość Boga, który sam jest wspólnotą kochających osób – jest rodziną! Jeżeli ktokolwiek chce mówić o miłości rodzącej się z pobudzenia ciała, to wpycha nasze dzieci w ślepe pożądanie i powoduje jedynie podporządkowanie ducha – ciału. Poprzez to człowiek staje się „okradzionym” ze swego najpiękniejszego wymiaru, a w rezultacie  jest kierowany ku chorobie i uzależnieniu. Dziś panoszy się, atakuje wręcz ideologia seksualizacji nowego pokolenia, nowy odcień postkomunistycznej hegemoni, którą wpaja się w studentów a realizuje według wskazań włoskiego marksisty Gramsciego. Powszechny seksualizm to nowa hegemonia, czyli forma dominacji jednej grupy nad inną – w tym przypadku nad słabymi chrześcijanami. Dlatego marsze, wiece proaborcyjne, zmiana praw w poszczególnych stanach są wyrazem nowej agresji mającej wyeliminować wpływ chrześcijaństwa z życia publicznego. Ideologia „gender” zdeprawowała już setki studentów i sprytnie weszła do naszych amerykańskich uczelni. Dlatego rodzice muszą poważnie się zastanowić, gdzie wyślą na studia swoje dzieci. Bo można łatwo sprzedać ich dusze w zamian za ułudę lepszej kariery i zarobków.

 

Roman Harmata