Wstrząsające i pełne świętej powagi są słowa przysięgi małżeńskiej: „Ślubuję ci miłość, wierność i uczciwość małżeńską, oraz że cię nie opuszczę aż do śmierci. Zwłaszcza te ostatnie słowa: „oraz ze cię nie opuszczę aż do śmierci. Słowa te wyrażają dozgonność i nierozerwalność związku małżeńskiego.
Nierozerwalność ta nie jest wynalazkiem Kościoła, nie została przezeń wprowadzona i dlatego Kościół nie może z niej dyspensować i pozwolić swoim wiernym na rozwody. Nierozerwalność ma oparcie w wyraźnej woli Bożej skierowanej do małżonków na początku dziejów ludzkich: „Dlatego to mężczyzna opuszcza ojca swego i matkę swoją i łączy się ze swoją żoną tak ściśle, że stają się jakby jednym ciałem” (Rdz 2,24). Ale wola Boża na tym odcinku została z biegiem czasu wypaczona przez rozwody. Z rozwodami spotykamy się jako z faktem u różnych ludów pogańskich, a nawet w narodzie żydowskim. Rozwód trzeba ocenić jako wielkie zło społeczne. Jest on rozbiciem małżeństwa i rodziny. Lecz nie koniec na tym, gdyż często powoduje on rozbicie dalszych rodzin, do których wdzierają się rozwiedzeni. Rozwodnik i rozwódka nie zamierzają bowiem żyć samotnie. Skoro pierwsze małżeństwo ich zdaniem było nieudane, wobec tego chcę teraz niejako nadrobić straty, czepiają się byle kogo, aby znaleźć satysfakcję i móc powiedzieć sobie i innym: wreszcie jestem szczęśliwa, nareszcie dobraliśmy się!
Są to złudzenia i pocieszanie się pięknymi słówkami. Jest to próba uspokojenia wyrzutów sumienia, które budzę się w człowieku po każdym grzechu ciężkim, a takim grzechem jest rozbicie własnego małżeństwa. Rozbicie małżeństw jest przyczyną nieszczęścia, tragedii dla wielu osób, zwłaszcza dla kobiet i dzieci. Nic dziwnego, że Chrystus Pan zapytany przez Apostołów, co sądzi o rozwodach żydowskich, odpowiada kategorycznie: Mojżesz pozwolił wprawdzie Żydom na rozwody, ale tylko ze względu na zatwardziałość ich serc. Następnie Chrystus przypomina pierwotną wolę Bożą co do nierozerwalności małżeństwa i dodaje: „co więc Bóg złączył, tego człowiek niech nie rozdziela” (Mk 10,5 n.). W końcu oświadcza „Kto oddala żonę swoją, a bierze inną, popełnia cudzołóstwo względem niej. I jeśli żona opuści swego męża, a wyjdzie za innego, popełnia cudzołóstwo (Mk 10,11-12).
Nierozerwalność małżeństwa niezależnie od tego, że jest wyraźną wolę Bożą, wynika jeszcze jasno z samej istoty małżeństwa. Małżeństwo jest bowiem ustanowione przez Boga dla podwójnego celu – zrodzenia i wychowania potomstwa oraz dla dobra i szczęścia samych małżonków, mężczyzny i kobiety. Chciałem wskazać na związek dobra małżonków z nierozerwalnością ich małżeństwa.
Otóż dobro małżonków wymaga, aby ich małżeństwo było nierozerwalne, dozgonne. Małżeństwo jest bowiem normalnym powołaniem mężczyzny i kobiety. Stąd mężczyzna i kobieta czują do siebie naturalny, wrodzony pociąg, który przekształca się w miłość narzeczeńską, a później małżeńską. Mężczyzna i kobieta zdaję sobie sprawę, że tylko małżeństwo może uciszyć ich serca, rozwinąć ich dusze. Sam Bóg powiedział w Starym Testamencie stworzywszy naprzód mężczyznę: „Nie jest dobrze, aby mężczyzna był sam”. Mężczyzna i kobieta oddają więc sobie w małżeństwie nawzajem ciało i duszę, aby opanować swoje życie uczuciowe i uspokoić najgłębsze i groźne instynkty. Dusze mężczyzny i kobiety spotykają się ze sobą w jedynej na świecie miłości, aby się nawzajem wzbogacać właściwościami swojej natury męskiej i kobiecej. Mąż wnosi do domu męstwo i siłę woli, żona zaś więcej cierpliwości i delikatności. W rezultacie – mąż szlachetnieje i wzbogaca się cnotami żony, żona zaś umacnia się zaletami męża.
Mając na uwadze wzajemny wpływ małżonków na siebie, mówimy niekiedy: patrz, jak on się zmieni, był takim pijaczyną, nie utrzymał grosza w kieszeni, chodzi zaniedbany i obdarty, a teraz – nie pije, zrobi się z niego elegancki człowiek, pracuje, oszczędza, ponieważ dostał dobrą, gospodarną kobietę i zrobiła z niego człowieka.
Pisarzem cięgle popularnym we Włoszech jest Jan Papini (1881- 1956). Wychowany przez ojca niewierzącego, był bezbożnikiem i to wojującym, człowiekiem prowadzącym złe, niemoralne życie. Mając już prawie 40 lat poznał kobietę, z którą za wszelką cenę postanowił się ożenić. Była ona gorliwą, praktykującą katoliczką. Postawiła mu więc warunek: owszem, możemy się pobrać, ale musisz zmienić życie, nawrócić się, musisz się modlić i chodzić ze mnę do kościoła, zachowywać przykazania Boże. Papini przechodzi długą wewnętrzną walkę, lecz w końcu poddał się żądaniom swej przyszłej małżonki. Ożenił się z nią i, co więcej, prześcignął ją w pobożności i gorliwości religijnej. Jako pisarz opublikował wiele wspaniałych książek religijnych, m.in. „Dzieje Chrystusa”. Mówiono o nim, że nie nawrócili go księża, nie nawrócili go koledzy ani mądre książki, ale uczyniła to kobieta. Ona zrobiła z niego prawdziwego, bożego człowieka.
Dotykamy tu właśnie zagadnienia wzajemnego wychowywania się w małżeństwie, wzajemnego wpływu na siebie żony i męża. Warunkiem jednak, aby mąż i żona mogli się wzajemnie wychowywać, musi być pewność, że jedno drugiego nie opuści aż do śmierci. Gdzie jej nie ma, tam nie ma całkowitego oddania się sobie, tam zawsze znajdzie się miejsce dla kogoś trzeciego, tam zaczyna się dzielić serce z kimś trzecim, tam zaczynają się budzić ciemne instynkty i namiętności oraz wmawianie sobie, żeśmy się nie dobrali. Wówczas droga do rozdarcia serca, do dwulicowości, do podwójnego życia stoi otworem. A małżeństwo zamiast być szkołą cnót chrześcijańskich – pobożności, miłości, cierpliwości i pracowitości – staje się źródłem rozdarcia i udręki wewnętrznej, ponieważ zachwiana została jedność i nierozerwalność małżeńska. Tylko miłość jednej żony i jednego męża, czyli mocne postanowienie dochowania sobie wierności aż do śmierci, może uczynić małżeństwo szkołę świętości i źródłem szczęścia dla małżonków.
ks. Jan Hojnowski SCJ za NZ nr 58