Nowa Ewangelizacja – konieczność naszych czasów.

2 listopada, 2019

Nowa Ewangelizacja – konieczność naszych czasów.

Kiedy po raz pierwszy czytałem książki ojca Emiliana Tardiffa, ks. Jose Prado Floresa i innych osób związanych z ruchem Ewangelizacji 2000, zastanawiałem się jaka jest podstawa tego potężnego dzieła ewangelizacji, które jest udziałem tych kapłanów. Dlaczego ich głoszenie Dobrej Nowiny jest tak często potwierdzane licznymi łaskami uzdrowień, a przede wszystkim ogromną przemianą wewnętrzną wielu ludzi, oraz na czym polega ta różnica, że w naszych parafiach nie nawiązuje się albo przynajmniej tylko sporadycznie do tego typu nauczania jaki proponują kapłani i wszyscy zaangażowani w ruch odnowy Kościoła.

Zrozumiałem to dopiero wtedy, gdy przyjrzałem się na czym polegać ma owa „Nowa Ewangelizacja”. Wielu z nas ciągle trwa w przeświadczeniu, że głoszenie Ewangelii polega na mniej lub więcej barwnym opowiadaniu historii o Jezusie. Ale to nie jest jedynie opowiadanie. Jezus to Osoba, w której „żyjemy, poruszamy się i jesteśmy”. Biskup Carlos Talavar podczas jednej ze swoich homilii tak powiedział na ten temat: „Ewangelizować, to nie znaczy jedynie mówić o Jezusie, nie pozwalając Mu działać w celu objawienia na tym świecie Swego zbawienia. Ewangelizować, o znaczy rozprzestrzeniać   zbawczą   działalność  Jezusa. Światu nie wystarczy, że będziemy opowiadać o Jezusie. Potrzebuje zobaczyć Go jak działa. Inaczej w Niego nie uwierzy.”

Kto powinien to robić? Oczywiście wszyscy, którzy przyznają się do swej przynależności do Chrystusa, a zwłaszcza ci, którzy w Jego Imię nauczają. W dzisiejszym Kościele jednak spora część osób to te, które raczej należałoby nazwać praktykującymi aniżeli wierzącymi. Wobec tego wszyscy musimy się zapytać wprost – dlaczego brak w naszym nauczaniu tej mocy wiary, którą mieli apostołowie? Czy aby nie należy zmienić taktyki naszego nauczania?

Jak niewielu z nas rozumie, że Chrystus rozkazał nam pozyskiwać uczniów (dosłownie „Idźcie i czyńcie uczniów ze wszystkich narodów) Mt. 28.19. Bo niestety, można całe życie nauczać nie widząc, że głoszone słowa nie przemieniają słuchaczy w uczniów Chrystusa.

W Nowej Ewangelizacji potrzebna jest nowa strategia a raczej uzmysłowienie sobie wspólnego celu i jedności, o którą prosił w modlitwie arcykapłańskiej „Ojcze, aby stanowili jedno, aby świat uwierzył” (J.17,21)

Jedność stanowi więc nakaz, który musi stać ponad wieloma sprawami, a przede wszystkim ponad prestiżem osób. Zbyt wielu jednak z nas dba o tenże prestiż. Dla tych osób warto jest przypomnieć, że nawet Szymon Piotr nie był w stanie sam złowić ani jednej ryby, choć pracował całą noc, ale gdy zarzucił sieć na wezwanie Chrystusa nie mógł nawet udźwignąć jej ciężaru. A on był pierwszym Rybakiem! Zbyt wiele osób pragnie „łowić na własną rękę”, bardziej im zależy na tym jak ”zwabić więcej nowych” do grupy, może pojedynczej parafii czy osoby, a nie zauważają, że gdy łowi się w Imię Chrystusa pojawi się inny problem – jak ciągnąć sieć, aby się nie zerwała! Należy ją ciągnąć razem, dokładnie jak uczynił to Piotr – zaprosił towarzyszy z drugiej łodzi do pomocy!

Kto jednak pragnie to robić sam na własną rękę, to grozi mu zerwanie sieci. A to oznacza puste parafie, martwotę i stagnację.

Na początku jednak musimy pamiętać, że Ewangelizacja, czyli „połów” nowych uczniów Chrystusa oznacza zrozumienie, że Ewangelia powinna dosięgnąć całego człowieka, to znaczy: duszy, ducha i ciała. Zauważyć można dwie drogi. Drogę paralityka – Bóg najpierw przebacza mu grzech, a następnie uzdrawia, oraz drogę niewidomego od urodzenia: najpierw go uzdrawia,  a później przemienia  wewnętrznie.

Najważniejsze jednak pozostaje zrozumienie tego, że chociaż Duch Święty może posłużyć się każdym, pierwszym „Ewangelizatorem” jest On Sam! On zaszczepia w nas Życie Boże. Ewangelizacja prowadzi nas do osobistego spotkania z Jezusem. Takie spotkanie następuje wtedy, gdy zrozumiemy, że nie przyswajamy sobie w nauce religii doktryny, ale uczymy się przebywać z ŻYJĄCĄ OSOBĄ!!! Podstawą chrześcijaństwa jest Jezus Chrystus, a wszystko inne budowane jest później, nawet jeżeli to będzie moralność, katecheza czy teologia. Niestety często w naszych nauczaniach zaczynamy od tego drugiego etapu, a nikt nie zauważa, że jest to jakby budowanie na piasku. Pierwszym powinno być skoncentrowanie naszych wysiłków na głoszeniu Jezusa jako Zbawiciela, Pana i Mesjasza – należy zacząć od Fundamentu.

Roman Harmata