Rodzicielstwo zawsze było traktowane, jako ważne zadanie życiowe; było też i jest oczywiste, że macierzyństwo zależy od ojcostwa i wzajemnie. O matce, ojcu, o miłości do rodziców pisano piękne liryki, czas oczekiwania na urodzenie dziecka nazywano przez wieki „stanem błogosławionym”. Dopiero dzisiejsze czasy przyniosły wyraźny kryzys macierzyństwa i ojcostwa. Rodzicielstwo jest teraz często traktowane, jako coś, co przeszkadza kobiecie, czy mężczyźnie realizować samego siebie. Przez wielu jest postrzegane, jako klęska, pomyłka, dlatego tak wiele się robi, aby opóźnić macierzyństwo, czy ojcostwo, aby móc realizować swoje życiowe ambicje, niekoniecznie związane z rodziną. Jan Paweł II pozbawiony już w dzieciństwie opieki rodzonej matki, zawsze starał się ukazać piękno tego powołania. Wielokrotnie będąc biskupem krakowskim, a potem papieżem, podkreślał wyjątkową i niezbywalną rolę matki i ojca we współczesnym świecie. Wydaje się zatem celowe wydobyć głębsze znaczenie macierzyństwa i ojcostwa analizując teksty przemówień św. Jana Pawła II wygłoszone podczas jego pielgrzymek do ojczyzny.
Podczas swoje pierwszej podróży apostolskiej na wzgórzu Lecha w Gnieźnie, tak mówił do zgromadzonych tłumów:
„Pragnę w imię tej naszej wspólnej Matki — Ojczyzny, jeszcze raz oddać hołd każdej polskiej matce, mojej własnej matce, każdej polskiej kobiecie, każdej polskiej dziewczynie, oddać hołd macierzyństwu. Oddać hołd kobiecości, oddać hołd dziewictwu! Gdyby nie było tego macierzyństwa fizycznego czy duchowego, nie byłoby gniazda, nie byłoby kolebki, nie byłoby rodziny, nie byłoby narodu! Uczyńmy wszystko, ażeby w najwyższym poszanowaniu była kobieta na ziemi polskiej, ażeby w najwyższym poszanowaniu było macierzyństwo na ziemi polskiej. Uczyńmy wszystko, aby w najwyższym poszanowaniu było dziewictwo na ziemi polskiej!” (Gniezno, 3 czerwca 1979)
Przemawiając w miejscu, w którym narodziła się polska tożsamość, wiara i państwowość papież odwołuje się do obrazu matki, aby pokazać, że bez niej nie istnieje rodzina i nie istnieje naród. Był to wzruszający moment, gdy Namiestnik Chrystusa oddawał hołd każdej polskiej dziewczynie, każdej polskiej matce, każdej polskiej kobiecie, chcąc choć w ten sposób wynagrodzić im ten trud, jaki wkładają by z miłością wzrastać w swoim powołaniu. Papież jednak, nie tylko hołdował kobiecie, ale wzywał do poszanowania macierzyństwa, kobiety, a także dziewictwa. Jakby proroczo już ponad 37 lat temu widział zagrożenia czyhające na dziewczyny, kobiety, matki, które stają dzisiaj przed trudnymi wyborami. Czy realizować siebie, swoje plany, ambicje, czy też w całości oddać się macierzyństwu i związanej z nim całkowitej ofierze z siebie. Trzy dni później w Warszawie apelował szczególnie do ludzi pracy i polityki, aby nie deprecjonowali roli macierzyństwa:
Macierzyństwo zaś w polityce i ekonomii pracy winno być traktowane jako wielki cel i wielkie zadanie samo dla siebie. Łączy się bowiem z nim inna, wielka praca, w której nikt matki rodzącej, karmiącej, wychowującej nie zastąpi. Nic też nie zastąpi serca matki w domu, serca, które zawsze tam jest, zawsze tam czeka. Prawdziwe poszanowanie pracy niesie z sobą należną cześć dla macierzyństwa, a nigdy inaczej. Od tego też zależy zdrowie moralne całego społeczeństwa. (Warszawa, 6 czerwca 1979)
W czasach komunistycznych, gdzie wartość człowieka mierzono jego wydajnością w pracy, traktowanej jako niezbędny wkład w budowanie społeczeństwa socjalistycznego, w jednym z pierwszych przemówień przypomina, że macierzyństwo jest związane z wielką pracą. Nie da się jej wycenić, jak to próbowali zrobić niektórzy uczeni, ale jest ona niezastąpiona dla społeczeństwa i prawidłowego funkcjonowania świata. Co więcej, nawet najbardziej opiekuńcza polityka państwa, zdaniem Jana Pawła, nie jest w stanie zastąpić ciepła matki, jej kochającego serca. Zdają się to potwierdzać badania naukowe mówiące o traumie dzieci zabieranych nagle z rodzinnego domu oraz różnicy między dziećmi z rodzin a dziećmi z placówek wychowawczych, niezależnie od ciężkiej pracy opiekunów. Ojciec święty już na początku podkreśla, że macierzyństwo nie powinno być traktowanie w świecie ekonomii i polityki jako zło konieczne, czy przeszkoda w budowaniu dobrobytu społeczeństwa, ale powinno być traktowane jako cel i wielkie zadanie samo z siebie.
W przemówieniu do włókniarek z Łódzkich Zakładów Przemysłu Bawełnianego „Uniontex” w czerwcu 1987 następca św. Piotra tak mówił:
Rozdzielenie pomiędzy domem a warsztatem pracy zawodowej stanowi problem również dla mężczyzny, a o wiele bardziej jeszcze dla pracującej zawodowo kobiety. Nie można z góry przesądzać, że sytuacja oddalenia od domu i rodziny w ciągu wielu godzin dnia przynosi więcej strat niż korzyści z punktu widzenia dobra rodzinnej wspólnoty, a zwłaszcza wychowania dzieci — niemniej jest to sprawa, która musi być w każdym wypadku, a zarazem w skali całych społeczeństw, rozpatrywana i rozwiązywana z wielkim poczuciem odpowiedzialności. […] Kobieta bowiem, jak uczy doświadczenie, jest nade wszystko sercem wspólnoty rodzinnej. Ona daje życie — i ona też pierwsza wychowuje. Oczywiście wspomagana przez męża i dzieląc z nim systematycznie cały zakres powinności rodzicielskich i wychowawczych. Jednakże — wiadomo, że organizm ludzki przestaje żyć, gdy zabraknie pracy serca. Analogia jest dość przejrzysta. Nie może zabraknąć w rodzinie tej, która jest sercem rodziny.
W mieście znanym z zakładów włókienniczych, gdzie w przemyśle lekkim najczęściej były zatrudniane kobiety, papież podnosi problem długości pracy kobiet realizujących macierzyństwo, łącząc je z koniecznością i z życiem zawodowym. Na wstępie papież podkreśla, że trudności związane z oddaleniem miejsca pracy od domu dotyczy zarówno mężczyzn jak i kobiet. Dzisiaj po prawie 30 latach od wygłoszenia, te słowa nie straciły nic ze swej aktualności. Tak zwana emigracja zarobkowa, to sytuacja, gdy najczęściej to mąż i ojciec, decyduje się na wyjazd tysiące kilometrów od domu, aby zapewnić godny byt swojej rodzinie. Taka sytuacja przyczynia się w wielu przypadkach do rozluźnienia więzi rodzinnych, a czasami nawet do rozpadów małżeństwa. Papież uspokaja mówiąc, że nie można przesądzać, iż sytuacja oddalenia od domu przynosi więcej strat niż korzyści, ale jednocześnie przestrzega przed konsekwencjami. Dzisiaj, gdy komunikacja międzynarodowa jest dostępna praktycznie dla każdego, trudności związane z rozłąką można zminimalizować, choć emigracja zawsze pozostanie wielką próbą dla całej rodziny. Św. Jan Paweł nie negując roli ojca w procesie wychowania, nazywa kobietę sercem każdej wspólnoty rodzinnej. Bez serca nie można wyobrazić sobie normalnego funkcjonowania organizmu, dlatego nie może się zdarzyć tak, że to serce zamiast bić w domu, bije większość czasu poza nim, w zakładach pracy, w podróżach. Bez życia które daje kobieta, funkcjonowanie rodziny jest niepełne działa jakby na zwolnionych obrotach. Przy okazji papież doprecyzowuje też podział obowiązków pomiędzy matką i ojcem. Papież mówi o dzieleniu między małżonków całego zakresu powinności rodzicielskich i wychowawczych. Papież nie chce precyzować tego podziału. Na pewno ma być on sprawiedliwy, co nie oznacza wszystkim po równo. Jednak w nauczaniu papieża proces wychowania i powinności rodzicielskie to zadanie zarówno ojca jak i matki. Od tego w jaki sposób ten podział będzie realizowany zależy szczęście rodzinne i przyszłość dzieci, które po równo uczestniczą w miłości obojga rodziców.
W tym samym przemówieniu papież zwraca na jeszcze jeden istotny rys macierzyństwa i ojcostwa:
Powołanie to – istotnie związane z Bożym darem macierzyństwa – wyraża się także w posłannictwie żony i matki poprzez przekazywanie prawd wiary i zasad etycznych. Słusznie mówi się, że kobieta stoi na straży ogniska domowego, że jest jego opiekunką. Jest ona przede wszystkim rodzicielką. Dając życie dziecku, kobieta-matka uczestniczy w tajemnicy życia. Bóg jest Dawcą każdego życia i wszystko, co żyje, podlega ojcowskiej pieczy Boga. Stąd też dziecko żyjące w łonie swej matki – żyje równocześnie w Bogu. U Boga znajduje matka łaskę miłości i duchową siłę do macierzyńskiej ochrony życia poczętego i życia rozwijającego się. Są to prawdy odwieczne i podstawowe, a zarazem wciąż nowe, wciąż też wystawiane na ciężką próbę. Rozważane na płaszczyźnie wiary i etyki katolickiej, stają się one zadaniem i obowiązkiem, który nakłada na rodziców chrześcijańskich sakrament chrztu świętego. Kobieta-matka na równi z mężczyzną-ojcem, prosząc o chrzest dla dziecka, świadomie bierze na siebie trud wychowania dziecka w wierze. Z całą miłością i odpowiedzialnością za nowego człowieka troskliwie czuwa, aby zło nie odmieniło jego umysłu i serca. Ze wszystkich sił stara się o to, by dziecko mogło osiągnąć wszechstronny rozwój fizyczny i duchowy. Nade wszystko zaś przykładem osobistego życia prowadzi swoje dziecko do dojrzałego życia chrześcijańskiego – ku pełni człowieczeństwa.
Powołanie do macierzyństwa wyraża się, zdaniem papieża w przekazywaniu dziecku prawd wiary i zasad etycznych. Dzisiaj, gdy tak często spotyka się głosy mówiące o tym, że przekazywanie wiary to zadanie tylko i wyłącznie Kościoła, księży i katechetów, te słowa wybrzmiewają szczególnie mocno. Naturalnym środowiskiem przekazywania wiary była i jest rodzina. W tym procesie szczególne miejsce należy się rodzicom, którzy dla swoich dzieci powinni być nie tylko nauczycielami wiary, ale powinni nią przede wszystkim żyć. Dając życie dziecku, każda matka uczestniczy także w tajemnicy Boga. Bóg jest dawcą życia, matka będąc tą, która to życie przekazuje i chroni od pierwszych dni życia jest nierozerwalnie włączona w wielkie dzieło Boga Stwórcy. Papież wiedział, że zadania związane z macierzyństwem, ochrona życia, dbanie o to by się stale rozwijało, wymagają ogromnej siły, która płynie z miłości. Miłość ta często przekracza czysto ludzkie ramy i staje się łaską, którą każda matka i ojciec chcący realizować swoje powołanie znajduje u Boga, w kontakcie z Nim. Przekazywanie odwiecznych prawd staje się w dzisiejszych czasach wyjątkowo trudne. W czasach relatywizmu moralnego, gdzie za moralne chce się uważać to, co dla danej jednostki w konkretnym momencie wydaje się odpowiednie, przekazywanie podstawowych prawd, rozważanych na płaszczyźnie wiary, spada w sposób szczególny na rodziców. W momencie chrztu, każde ojciec i matka dziecka biorą na siebie obowiązek wychowania go w wierze, a więc nie tylko nauczenia go katechizmu i podstawowych prawd wiary, ale przekazania mu całego systemu wartości, które płyną z Ewangelii Chrystusa. Papież, już w swojej młodości, widział, że zło może odmienić serce i umysł człowieka, szczególnie tego młodego, dlatego wzywał, aby rodzice nie tylko uczyli dzieci rozróżniać dobro od zła, ale by były one strzeżone przed złem, które może zawładnąć umysłem i sercem, zwłaszcza tym młodym. Na samym końcu, chcąc jakby przypomnieć starą maksymę: „słowa pouczają, przykłady pociągają” papież podkreśla, że rodzice przykładem swojego życia mają pociągać dzieci do całościowego rozwoju fizycznego i duchowego, które prowadzi do dojrzałości chrześcijańskiej.
Cztery lata później w sanktuarium na Jasnej Górze, podczas apelu Jan Paweł II tak wołał:
Tu, na Jasnej Górze, słowo „czuwam” ma treść maryjną, ściśle odpowiada ikonie Bogarodzicy. „Czuwam” oznacza postawę matki. Jej życie, jej powołanie wyraża się w czuwaniu. Jest to czuwanie nad człowiekiem od pierwszych chwil zaistnienia. Czuwanie to łączy się ze smutkiem i z radością. „Kobieta, gdy rodzi, doznaje smutku, bo przyszła jej godzina. Gdy jednak urodzi dziecię, już nie pamięta o bólu z powodu radości, że się człowiek narodził na świat” (J 16,21) – są to słowa samego Chrystusa. (Częstochowa, 14 sierpnia 1991)
Podczas przemówienia w Częstochowie nasz święty rodak zwrócił uwagę na ważny aspekt powołania macierzyńskiego jakim jest czuwanie. To w tym słowie, zawiera się postawa matki. Ona czuwa nad swoim dzieckiem od momentu jego poczęcia, przez okres dorastania, do chwili wprowadzenia go w życie dorosłe. Co ważne, Ojciec święty jest świadom, że to czuwanie łączy się ze smutkiem, ale także z radością. Miedzy tymi dwoma biegunami rozgrywa się życie każdej kochającej matki. Tylko Bóg zna ilość łez wylanych przez kobiety z powodu niepowodzeń, czy chorób ich dzieci. On sam zna chwile radości, jakie rodzą się w sercu każdej matki widzącej szczęśliwe wzrastanie swego dziecka.
W Warszawie podczas rozważania „Anioł Pański” papież komentując scenę pod krzyżem opisaną przez Jana ewangelistę powiedział:
„Oto Matka twoja”. Są to słowa o Maryi. Są to słowa o matce, o kobiecie. Odnoszą się pośrednio do każdej matki, do każdej kobiety. Te słowa odnoszą się do wszystkich naszych matek na ziemi polskiej. Odnoszą się do wszystkich polskich kobiet. Ileż im zawdzięcza Naród, każda rodzina i cały Naród. To one okazały się siłą nie do pokonania dla zaborców w ubiegłym stuleciu. To one „bez oręża” wywalczyły naszą niepodległość. Sami wrogowie dawali temu świadectwo. Co się stało z macierzyństwem polskich kobiet w tym stuleciu, w doświadczeniach okresu, który minął? Tak. Okres minął, ale skutki trwają. Są to także skutki destrukcyjne. Kto za nie ponosi odpowiedzialność? Wielu jest odpowiedzialnych. Za grzechem kobiety stoi zwykle mężczyzna. Bo często w momencie, kiedy ona szczególnie potrzebuje z jego strony otuchy i pomocy, on egoistycznie pozostawia ją samą sobie, albo nawet popycha ją do tego grzechu, który później będzie stanowił ciężki wyrzut sumienia na całe jej życie. Jego odpowiedzialność ukrywa się w jej winie, w obciążeniu jej sumienia. I nie brak takich, którzy chcieliby przedłużenia tego stanu, utrwalenia go, jako czegoś normalnego i uprawnionego. ( Warszawa, 9 czerwca 1991)
Papież komentując testament Jezusa z krzyża, zaczyna od wyrażenia wdzięczności matkom, kobietom, którym cały naród i każda rodzina zawdzięcza tak wiele. Odwołując się do historii Polski, historii zaborów, wskazuje na ich niezłomność. Stwierdza wręcz, że to im zawdzięczamy naszą niepodległość. Choć zasługi te wydają nieco wyolbrzymione, to przecież należy pamiętać, że miłości do ojczyzny, honoru i ducha ofiary każdy Polak uczył się właśnie w Polskiej rodzinie, a w chwili próby niejeden z nich potrafił oddać za te wartości życie. Następnie, choć niebezpośrednio Jan Paweł II powraca myślą do macierzyństwa kobiet, które uległo destrukcyjnym skutkom komunistycznej ideologii. Szukając odpowiedzialnych, wskazuje na mężczyzn, jako współodpowiedzialnych za grzechy kobiet. W jego wizji związku mężczyzny i kobiety, to mężczyzna jest tym, który powinien dodawać otuchy i pomocy i gwarantować bezpieczeństwo, także to emocjonalne swojej żonie. Papież był świadom, że bardzo często egoizm zwycięża i kobieta zostawiana jest, w chwili próby, sama sobie, czy wręcz bywa przymuszana do popełnienia grzechu. Odpowiedzialność w tym przypadku spada na oboje małżonków i często wina męża ukryta jest i zawiera się w grzechu żony. Te mocne słowa papieża, powinny nas jeszcze bardziej skłonić do zaangażowania się we wsparcie matek, które zostają same i do ochrony każdego dziecka, od momentu jego poczęcia.
W 1999 roku, podczas przemówienia w Bydgoszczy święty z Wadowic wygłosił homilię w której odniósł się do heroizmu matek:
Męczeństwo jest zawsze wielką i radykalną próbą dla człowieka. Najwyższą próbą człowieczeństwa, próbą godności człowieka w obliczu samego Boga. Tak, to jest wielka próba człowieka rozgrywająca się na oczach samego Boga, ale także i świata, który o Bogu zapomina. W tej próbie człowiek odnosi zwycięstwo, wsparty mocą Boga, i staje się wymownym świadkiem tej mocy: Czyż przed taką próbą nie stoi matka, która podejmuje decyzję, by złożyć z siebie ofiarę, by ratować życie swego dziecka? Jak wiele było i jest takich matek bohaterskich w naszym społeczeństwie? Dziękujemy im za przykład miłości, która nie cofa się przed ofiarą. (Bydgoszcz, 7 czerwca 1999)
Podczas Mszy Świętej papież nazywa męczeństwo radykalną próbą człowieka, która zwieńczona jest zwycięstwem. Zwraca uwagę na wyraz zewnętrzny i duchowy tej próby. Ona zawsze odbywa się na oczach całego świata, ale także przed obliczem samego Boga. Stwórca patrząc na swe umiłowane dzieci udziela im łaski, aby mogły odnieść zwycięstwo i stać się Jego świadkami. Akt ten ma ogromne znaczenie, nie tylko dla tej osoby, która często płaci najwyższą cenę w imię miłości, ale ma także znaczenie dla samego zlaicyzowanego świata, który wydaje się o Bogu zapominać. Często męczeństwo kojarzymy tylko i wyłącznie z krwawymi prześladowaniami, w której chrześcijanie ponoszą śmierć z ręki oprawców. Jan Paweł II nazywa męczeństwem sytuację, w której matka składa ofiarę z siebie, aby ratować życie swojego dziecka. Nazywając je bohaterkami, stawia je za wzór miłości, która nie cofa się przed niczym, nawet przed najwyższą ofiarą z własnego życia.
Refleksje papieskie, podczas jego pielgrzymek do ojczyzny, na temat wielkości i wyjątkowości daru macierzyństwa nie były, jak mogliśmy zauważyć abstrakcyjne, ale odnosiły się w sposób konkretny do rzeczywistości i aktualnych wyzwań stojących przed każdą matką. Na początku XXI wieku wciąż zachodzi potrzeba wszechstronnego ukazywania macierzyństwa, utrwalania jego obrazu. W czasie, gdy jest ono zagrożone próbą redefinicji roli kobiety we współczesnym świecie, teksty papieskie przychodzą nam z pomocą w odkryciu wartości macierzyństwa i ojcostwa według planu Bożego. Niech te rozważania będą pomocne w nowym spojrzeniu na macierzyństwo i ojcostwo dzisiaj, gdy tak bardzo potrzeba nam świętych rodziców i świętych rodzin.
ks. Paweł Baran