Czy zastanawiałeś się kiedyś, czy zastąpienie zdrajcy Judasza przez św. Macieja było dlatego drugiego powodem zakłopotania…? Wróćmy się nieco w czasie i wyjaśnijmy sytuację.
Jezus wybrał dwunastu mężczyzn po to aby byli Jego najbliższymi przyjaciółmi, stali się Jego naśladowcami, trwali w Jego nauce i przekazali ją innym. Jednak jeden z nich zdradza Go, postanawia wydać swego Mistrza za 30 srebrników. Tym człowiekiem był Judasz. Chwilę później umiera tragicznie. Zostało jedenastu mężczyzn. Tymczasem cała ludzkość zostaje zbawiona przez śmierć i zmartwychwstanie Jezusa Chrystusa. Rozpoczyna się Wielkanocna historia, w której Jezus ukazuje się niektórym ze swoich uczniów; niektórzy wierzą, inni nie. W końcu objawia się im wszystkim i po czterdziestu dniach wstępuje do Ojca, ale pozostawia obietnicę przyjścia Ducha Świętego, Adwokata.
Pomiędzy dwoma wydarzeniami, czyli Wniebowstąpieniem a zesłanie Ducha Świętego, św. Piotr, ówczesna głowa tej małej wspólnoty, postanowił wypełnić puste miejsce przy stole. „Trzeba więc, aby jeden z tych, którzy towarzyszyli nam przez cały czas, kiedy Pan Jezus przebywał z nami, począwszy od chrztu Janowego aż do dnia, w którym został wzięty od nas do nieba, stał się razem z nami świadkiem Jego zmartwychwstania.” (Dz 1: 21-22)
Wybrano dwóch kandydatów: „Józefa, zwanego Barsabą, z przydomkiem Justus, i Macieja.” (Dz 1:23) Czy to nie zastanawiające, że autor Dziejów Apostolskich wymienia wszystkie imiona pierwszego kandydata, a jedynie pisze jedno imię Macieja? Sprawia to wrażenie, że Józef mógł być tym, o którym wszyscy uważali, że lepiej pasuje. Na szczęście nie polegali na własnych opiniach. Pozostawili to Bogu. Pomodlili się, „i dali im losy, a los padł na Macieja.” (Dz 1:26). Można sobie prawie wyobrazić westchnienie przechodzące przez pokój, jakby to nie było to, czego się spodziewali. „I został dołączony do jedenastu apostołów.”. (Dz 1:26)
I tak kończą się wszelkie biblijne opisy wyboru Macieju. Dla niego jednak to był dopiero początek… Był teraz częścią grupy Apostołów, pierwszych świadków śmierci i zmartwychwstania Pana Jezusa. Ale to nie było tak, że urodził się jako święty i nie miał zwykłych ludzkich uczuć ani myśli. Oczywiście nie wiadomo, co myślał lub powiedział, ani przez co przeszedł, ale stawiając się na jego miejscu można pomyśleć, że nie było to takie proste, biorąc pod uwagę fakt, że został nazwany następcą Judasza. Z jednaj strony miał świadomość, że otrzymał błogosławieństwo mianowania apostołem. Z drugiej stał fakt, że nie został osobiście wybrany przez Chrystusa jak wszyscy inni. To mogło być trudne do przyjęcia w jego sercu. Mogły rodzić się wątpliwości czy jest wystarczająco dobry, lub myśli w stylu: „Jeśli Bóg chciał abym był apostołem, to dlaczego Jezus po prostu mnie nie wybrał zamiast Judasza?” Czy mogły rodzić się w nim takie myśli…? Nie wiemy. Jeśli je miał, to musiał je uspokoić w Bogu i ostatecznie zaufać Bożemu planowi oraz Jego Miłosierdziu, bo przecież został Świętym!
Niech św. Maciej wstawia się za nami, abyśmy stali się prawdziwymi naśladowcami Chrystusa, nawet jeśli mamy swoje wady, przygnębiające myśli lub cokolwiek innego. Niech Pan oczyści nasze serca i umysły, abyśmy pewnego dnia osiągnęli świętość, tak jak św. Maciej. Amen!
Marta Sniezko