Wakacje nie zwalniają nas od aktywności duchowej, wprost przeciwnie, powinniśmy je wykorzystać na pełniejsze skupienie i odnowienie wewnętrzne. Być może Pan Bóg postawi na naszej drodze osoby potrzebujące świadectwa wiary, podniesienia na duchu, pocieszenia. Wykorzystajmy więc tę nadarzającą się okazję.
Benjamin Franklin powiedział niegdyś, że „ten, kto wprowadzi do spraw publicznych proste zasady chrześcijaństwa, zmieni oblicze świata.” Ten polityk i wynalazca wiedział, że nie da się tego uczynić bez wcześniejszego wprowadzenia zasad chrześcijańskich w życie poszczególnych ludzi i rodzin. Z kolei obowiązujące zasady i koncepcje proponowane w życiu publicznym odzwierciedlają to, czym żyje naród i jakimi kryteriami kieruje się wybierając swych reprezentantów. Jeżeli Bóg nie jest w sercach ludzkich na pierwszym miejscu, wówczas wybierani będą ludzie o wypaczonych poglądach moralnych, popierający aborcję, rozwiązłość seksualną, eutanazję, antykoncepcję, sterylizację czy wykorzystywanie płodów ludzkich w tzw. „medycynie”, przemyśle kosmetycznym i do produkcji niektórych szczepionek. Jest to już od wielu lat robione w krajach trzeciego świata. Jeżeli tego rodzaju prawa będą obowiązywać, wówczas nastąpią nie tylko poważne dewiacje kulturowe i moralne w społeczeństwie.
Odejście od zasad Bożych to ścieżka do samozagłady, to zlekceważenie pierwszej i najważniejszej zasady, że Bóg jest Panem istnienia a człowiek tylko nieudolnym zarządcą. Symptomy są wyraźnie widoczne. To dzisiejszy lęk wśród chrześcijan, opuszczone świątynie, panika wywołana wirusem, rozruchami wywoływanymi w okresie przedwyborczym. W społeczeństwie ogarniętym walką o władzę, dominację i pieniądze, sprawy ludzkiego zbawienia są odsuwane bardzo daleko. Coraz więcej osób kwestionuje oficjalną wersję sytuacji wywołanej obecną pandemią, z niepokojem obserwuje agresję podsycaną walką o dominację i kontrolę nad innymi ludźmi. Media podają sprzeczne oceny i tworzą utopijne wizje i oceny tego co się dzieje. Tworzy się sztucznie wywołany niepokój, rozbija jedność lokalnych wspólnot i parafii. Jednym słowem coraz bardziej panoszy się kultura śmierci, widać przygotowany atak na chrześcijańską cywilizację, rodzinę i Kościół. Ujawnia się zło nie mające nic wspólnego z drogą Chrystusa, siejące nienawiść, podział i moralną degenerację. Jak się temu przeciwstawić? Jezus wskazuje na głoszenie prawdy, która wyzwala, wskazuje nam drogę osobistego i rodzinnego nawrócenia. Każdy z nas ma jeszcze sporo do zrobienia w tej sferze. Nakazuje nam głoszenie Jego Dobrej Nowiny publicznie i z odwagą. Mamy zapewnienie, że Duch Św. będzie nam towarzyszył, jeżeli nie pozwolimy się podzielić, rozbić i odizolować. Duch bowiem jest dany dla budowania „wspólnego dobra”, tworzy z nas „lud wybrany, królewskie kapłaństwo”, czyli wspólnotę mającą do wypełnienia konkretne zadanie – owoc, który będzie trwał, czyli osobiste zdobycie świętości i zaniesienie nowiny o zbawieniu innym.
Chodzi wiec o wprowadzenie w życie publiczne i osobiste zasad chrześcijańskich – podążając za sugestią cytowanego wcześniej B. Franklina. Dlaczego właśnie tak? Ponieważ nikt nie miał takiego wpływu na ludzi i narody na przestrzeni wieków jak Jezus z Nazaretu i Jego nauka. Jego życie zmieniło historię, a wszędzie tam, gdzie sięgał wpływ Jego Dobrej Nowiny uznawane były: świętość i nierozerwalność małżeństwa, prawa wszystkich ludzi i ich głos w sprawach społecznych; zakładano szkoły i uczelnie wyższe, ustanawiano prawa chroniące dzieci, znoszono niewolnictwo i dokonywano wielu zmian dla dobra ludzkości. My również mamy społeczny, moralny i duchowy obowiązek dokonywania takich decyzji, aby w życiu publicznym obowiązywały zasady chrześcijańskie. Mamy obowiązek popierania takich ludzi, którzy poddają swe życie pod kryteria nauki Jezusa, bo tylko wówczas będziemy spokojni o przyszłość naszych dzieci i rodzin, o właściwe ich wychowanie, a przede wszystkim będziemy mieli większą pewność, że zadbaliśmy również o takie warunki społeczne i obyczajowe, które nie staną nikomu na drodze do zbawienia. Bo nic innego tak naprawdę nie liczy się w życiu chrześcijanina.
Roman Harmata